Menu
  • Dziś jest : 18 kwietnia 2024 Imieniny : Apoloniusza, Bogusławy, Go¶cisława
  • Menu

    Restauracja Bątą – byliśmy i sprawdziliśmy

  • Niedzielne popołudnie to ostatni moment na chwilę odpoczynku przed trudami związanymi z początkiem tygodnia. Gdy pogoda nas nie rozpieszcza na dworze jest trochę ponuro, brak słońca.
    Wielu warszawiaków zastanawia się jak sobie urozmaicić ten dzień.
    Co zrobić, by nie było tak monotonnie? Mnie również dopadł ten problem.
    Ratunkiem tego popołudnia okazała się akcja Blogerzy Smakują.
    Dzięki niej mieliśmy okazję wybrać się do jednej z warszawskich restauracji Bątą,
    mieszczącej się przy ulicy Żurawiej 32/34  w Warszawie.
    Mimo położenia w samym centrum restauracja jest jednak na małym uboczu.
    Brak ciągle przejeżdżających samochodów jest niewątpliwym atutem szczególnie gdy chcemy posiedzieć sobie na powietrzu, skorzystać przy ładnej pogodzie z promieni słońca które delikatnie muskają naszą skórę.
    Ponadto nie musimy martwić się o miejsce parkingowe, gorzej gdy przyjedziemy autobusem czy tramwajem wtedy czeka nas mały spacerek taki na pobudzenie apetytu.
    Zaraz po wejściu do lokalu podszedł do nas kelner zaproponował stolik.
    Jego reakcja była natychmiastowa, co się chwali szczególnie gdy ktoś w danym miejscu jest pierwszy raz.
    Po zajęciu stolika zapoznaliśmy się z menu dość nietypowym jeśli chodzi o wygląd wizualny ( sami możecie je ocenić).

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy
    Wybór dość prosty, a jak wiadomo prostota jest najlepsza.
    Mając swoje typy kulinarne byliśmy ciekawi, co jest szczególnie warte uwagi, co zostanie nam polecone jako specjalność lokalu.
    Mój mąż zdecydował się na rekomendację kelnera i zamówił policzki wołowe z musem jabłkowym i purre.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy

    Mnie jakoś to nie przekonało.
    Zdecydowałam się na klasykę pierś z kurczaka ze szparagami i mozzarellą, a do tego frytki i sałatka.
    Mój wybór był kierowany zamiłowaniem do szparag, a jakby nie było ich sezon już przemija więc korzystałam z okazji, by je skosztować.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy
    Niestety oczekiwanie na potrawy było dość długie więc by je skrócić popijaliśmy kawkę.
    Siedzenie przy stoliku przez 30 minut i czekanie nie jest dobre dla kogoś kto jest głodny i chciałby coś szybko zjeść, ale ma to swoje plusy i minusy gdyż  nasze zniecierpliwienie było warte tych dłuższych chwil.
    Potrawy były elegancko podane, smaczne wręcz rozpływały się w ustach.
    Purre ziemniaczane niby zwykłe, a jednak w połączeniu z mięsem i wybornym musem nadaje elegancji.
    Mięso soczyste, miękkie wręcz idealne dla takiego niejadka jakim jest mój mąż (a trafić w jego kubki smakowe to niestety sztuka).
    Mówiąc krótko danie godne rekomendacji, a wiem co mówię gdyż jak coś mu zasmakuje to szybko zjada.
    Moja potrawa niby klasyczna niektórzy powiedzą, że nie dająca wielu opcji do zaskoczenia, bo niby czym?
    Ja uważam inaczej. O ile frytki to rzecz którą dostaniemy wszędzie ani trudna ani skomplikowana
    to kurczak nadziewany szparagami z mozzarellą stworzył duet idealny.
    Szparagi dobrze przygotowane, nie były twarde co najważniejsze choć i takie jakiś czas temu dane mi było brać do ust (nie polecam).
    Połączone z mozzarellą były jak aksamit, co wypełnia delikatne drobiowe mięso.
    Dla mnie strzał w dziesiątkę (trzeba będzie samemu zrobić sobie w domu).
    Do tego odrobina surówki i człowiekowi aż humor się poprawia.
    Po zjedzeniu naszych porcji które były w sam raz (ja się najadłam tak bardzo, że kolacja nie była w domu potrzebna) przyszedł czas na deser.
    Nasz wybór padł na ciasto czekoladowe i panna cottę waniliową.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy

    Niedzielne popołudnie to ostatni moment na chwilę odpoczynku przed trudami związanymi z początkiem tygodnia. Gdy pogoda nas nie rozpieszcza na dworze jest trochę ponuro, brak słońca.
    Wielu warszawiaków zastanawia się jak sobie urozmaicić ten dzień.
    Co zrobić, by nie było tak monotonnie? Mnie również dopadł ten problem.
    Ratunkiem tego popołudnia okazała się akcja Blogerzy Smakują.
    Dzięki niej mieliśmy okazję wybrać się do jednej z warszawskich restauracji Bątą,
    mieszczącej się przy ulicy Żurawiej 32/34  w Warszawie.
    Mimo położenia w samym centrum restauracja jest jednak na małym uboczu.
    Brak ciągle przejeżdżających samochodów jest niewątpliwym atutem szczególnie gdy chcemy posiedzieć sobie na powietrzu, skorzystać przy ładnej pogodzie z promieni słońca które delikatnie muskają naszą skórę.
    Ponadto nie musimy martwić się o miejsce parkingowe, gorzej gdy przyjedziemy autobusem czy tramwajem wtedy czeka nas mały spacerek taki na pobudzenie apetytu.
    Zaraz po wejściu do lokalu podszedł do nas kelner zaproponował stolik.
    Jego reakcja była natychmiastowa, co się chwali szczególnie gdy ktoś w danym miejscu jest pierwszy raz.
    Po zajęciu stolika zapoznaliśmy się z menu dość nietypowym jeśli chodzi o wygląd wizualny ( sami możecie je ocenić).

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy
    Wybór dość prosty, a jak wiadomo prostota jest najlepsza.
    Mając swoje typy kulinarne byliśmy ciekawi, co jest szczególnie warte uwagi, co zostanie nam polecone jako specjalność lokalu.
    Mój mąż zdecydował się na rekomendację kelnera i zamówił policzki wołowe z musem jabłkowym i purre.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy

    Mnie jakoś to nie przekonało.
    Zdecydowałam się na klasykę pierś z kurczaka ze szparagami i mozzarellą, a do tego frytki i sałatka.
    Mój wybór był kierowany zamiłowaniem do szparag, a jakby nie było ich sezon już przemija więc korzystałam z okazji, by je skosztować.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy
    Niestety oczekiwanie na potrawy było dość długie więc by je skrócić popijaliśmy kawkę.
    Siedzenie przy stoliku przez 30 minut i czekanie nie jest dobre dla kogoś kto jest głodny i chciałby coś szybko zjeść, ale ma to swoje plusy i minusy gdyż  nasze zniecierpliwienie było warte tych dłuższych chwil.
    Potrawy były elegancko podane, smaczne wręcz rozpływały się w ustach.
    Purre ziemniaczane niby zwykłe, a jednak w połączeniu z mięsem i wybornym musem nadaje elegancji.
    Mięso soczyste, miękkie wręcz idealne dla takiego niejadka jakim jest mój mąż (a trafić w jego kubki smakowe to niestety sztuka).
    Mówiąc krótko danie godne rekomendacji, a wiem co mówię gdyż jak coś mu zasmakuje to szybko zjada.
    Moja potrawa niby klasyczna niektórzy powiedzą, że nie dająca wielu opcji do zaskoczenia, bo niby czym?
    Ja uważam inaczej. O ile frytki to rzecz którą dostaniemy wszędzie ani trudna ani skomplikowana
    to kurczak nadziewany szparagami z mozzarellą stworzył duet idealny.
    Szparagi dobrze przygotowane, nie były twarde co najważniejsze choć i takie jakiś czas temu dane mi było brać do ust (nie polecam).
    Połączone z mozzarellą były jak aksamit, co wypełnia delikatne drobiowe mięso.
    Dla mnie strzał w dziesiątkę (trzeba będzie samemu zrobić sobie w domu).
    Do tego odrobina surówki i człowiekowi aż humor się poprawia.
    Po zjedzeniu naszych porcji które były w sam raz (ja się najadłam tak bardzo, że kolacja nie była w domu potrzebna) przyszedł czas na deser.
    Nasz wybór padł na ciasto czekoladowe i panna cottę waniliową.

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy

    Restauracja Bątą - byliśmy i sprawdziliśmy
    Nasze desery dostaliśmy dość szybko. Ich wykończenie wizualne było proste, a jednocześnie tak przyciągające oko.
    Ciasto czekoladowe było smaczne choć czegoś mi w nim brakowało.
    Może za bardzo jestem przyzwyczajona do tego które sama robię z musem i śliwkami, ale ciężko to stwierdzić jednoznacznie.
    Panna cotta zaś okazała się na prawdę waniliowa miałam wrażenie, że na odległość czuję jej zapach.
    Czasami zastanawiam się czy aby to jest możliwe? A Wy jak myślicie?
    W smaku rozpływała się w ustach, aromat pobudzał zmysły, istne niebo.
    Niestety jak wszystko co miłe musi się skończyć tak samo skończył się nasz obiad w restauracji Bątą.
    Jedno co mogę Wam zdradzić jeśli szukacie miejsca trochę na uboczu, o wystroju dość surowym
    (podłoga to zwykły beton), gdzie poza drewnianymi meblami i delikatnym akcencie na ścianach
    nie ma przepychu. Gdzie mamy dostęp do darmowego wi-fi jak wiadomo w świecie rozwijającej się technologii,
    coraz większym zapotrzebowaniem do informacji tutaj możemy być ze wszystkim na bieżąco.
    Niby na dania dość długo się czeka, ale ta cierpliwość przynajmniej dla nas została nagrodzona.
    Miła obsługa, służąca pomocą/radą. Toalety, a właściwie toaleta (po jednej dla pań i panów) w miejscu nie rzucającym się w oczy,
    czysta z uzupełnionym zapotrzebowaniem klientów na papier czy mydełko.
    Dodatkowo dobrze zaopatrzony jak na takiej wielkości restaurację w alkohole bar.
    Dający możliwość konsumpcji różnych drinków i miło spędzonego czasu. Ceny również są przystępne.
    Jedno czego żałuję to to, że nie udało mi się zobaczyć jak o zmroku wygląda całe oświetlenie restauracji,
    ale cóż nadrobimy to gdy tylko będziemy mieli możliwość.
    Restauracja Bątą to miejsce do którego wrócimy.

  • Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *