Eko znaczy z sensem
Coraz więcej osób przywiązuje wagę do zdrowego odżywiania. Dla jednych to przyjemność i świadome dbanie o zdrowie, dla innych życiowa konieczność – gdyby nie kłopoty zdrowotne, nikt nie zmusiłby ich do rezygnacji z wysokoprzetworzonej żywności we wszystkich kolorach tęczy. Na szczęście nigdy nie jest za późno żeby ekologiczna żywność zagościła w naszym domu. Mówienie o modzie na zdrową żywność jest niemądre: słowo moda ma w sobie coś ze zbędnego luksusu. Zdrowe odżywanie to nie luksus – to inwestycja.
To profilaktyka związana z wiedzą na temat własnego organizmu. Eko znaczy z sensem.
Do zjadaczy chleba i… produktów chlebopodobnych
Przeciętny zjadacz chleba (zazwyczaj pszennego, albo chlebopodobnego produktu supermarketowego) omija sklep ze zdrową żywnością szerokim łukiem. Nie umie sobie wprawdzie wyobrazić, co by tam mogło leżeć na półkach, ale swoje wie – nic dobrego. Nic smacznego. W jego spożywczych peregrynacjach liczy się nie tyle jakość, ile cena. Na nic przekonywania ekspertów, że albo dobre, albo tanie. Że przemysł spożywczy przypomina przemysł chemiczny;
że koloranty, konserwanty i najtańsze komponenty do produkcji wyrobów cukierniczych, wędliniarskich, napojów a nawet pieczywa to nie są substancje organizmowi obojętne. Pół biedy, jeśli ów zjadacz chleba unika fioletowej oranżady i turkusowych herbatników, jeśli jednak nawet taki produkt wydaje mu się dobry i smaczny – jest kłopot.
Jedz i myśl
Mówi się często, że jeśli coś nie było uznawane za pożywienie 200 lat temu, teraz też nie powinno być. Niesamowity postęp w branży spożywczej sprawił, że tania żywność produkowana na masową skalę i sprzedawana za śmieszne pieniądze po prostu nie jest zdrowa. To nie żywności – z odżywaniem naszego organizmu niewiele ma wspólnego. To zapychacze żołądka, po których wielu z nas po prostu źle się czuje. Zgaga, niestrawność, uczucie ołowiu w żołądku, mdłości, kłopoty ze skórą, włosami, paznokciami, problemy ze snem – lista mogłaby się ciągnąć bez końca. Ale wielu zjadaczy chleba nie wiąże ich z ze złą dietą. Tymczasem coraz więcej osób zaczyna odczuwać skutki zjadania kiepskiej jakości pokarmów.
Ekologiczna żywność to nie wymysł wielkomiejskich hipsterów, to powrót do korzeni – do żywności, która nie jest naszpikowana hormonami, antybiotykami i chemikaliami z grupy E, których lista jest długa, kręta i… szkodliwa. To także świadomość, że wszystko, co serwujemy naszemu ciału nie obywa się bez konsekwencji. Może nie są one natychmiastowe, ale to tylko działa na naszą niekorzyść. Tanie, złej jakości jedzenie latami rujnuje zdrowie. Jeśli ktoś cierpi na nietolerancję laktozy czy glutenu, może spodziewać się dość spektakularnych objawów – wtedy zaczyna drążyć temat i prędzej czy później trafia do sklepu z ekologiczną żywnością. Jeśli jednak objawy są niespecyficzne albo izolowane, wciąż sięga po produkty niezdrowe, doszukując się swoich kłopotów zdrowotnych gdzie indziej niż w… kuchni.
Paleta zdrowych smaków
Tymczasem już po dwóch tygodniach zdrowego jedzenia organizm odczuwa poprawę. Po miesiącu robienia zakupów w sklepie ze zdrową żywnością nie ma się już ochoty wracać do zakupów w tanich supermarketach. Człowiek zaczyna wreszcie rozsmakowywać się w tym, co je. Jajka mają smak jajek, owoce pachną jak szalone, słodkości i chleby pieczone na bazie mąk innych niż pszenna otwierają przed łasuchami feerie smaków i aromatów, a przekąski sycą i cieszą, zamiast zapychać i truć. Sklep z ekologiczną żywnością, co bardzo prawdopodobne, znajduje się w twoim bezpośrednim sąsiedztwie. Zajrzyj tam! Zajrzyj i do tych w sieci – asortyment jest naprawdę bardzo bogaty. Doskonale można sobie wyobrazić miny ludzi, którym mówisz, że odżywiasz się zdrowo i nie kupujesz mięsa w supermarkecie tylko od zaprzyjaźnionego rolnika, a żytnią mąkę i jajka zerówki wyłącznie w sklepie ze zdrową żywnością – jest to mina osoby zdumionej. Bo po co takie cuda? Po co? Po zdrowie! Żeby mieć siłę, ochotę, wigor. Żeby nie ryzykować chorób cywilizacyjnych, autoimmunologicznych i prędkiego starzenia się.
Dodaj komentarz