Warsztaty grudniowe z Alpro
Grudzień potrafi zaskoczyć.
To właśnie w tym miesiącu po raz drugi w życiu miałam przyjemność uczestniczyć
w warsztatach kulinarnych organizowanych przez firmę Alpro
z p.Robertem Harna w SmArt Studio w Warszawie.
Na miejsce dotarłam bez większych trudności wstyd byłoby się nawet przyznać gdyby było inaczej
w końcu tu mieszkam 😉
Warsztaty od samego początku zapowiadały się rewelacyjnie.
Na powitanie pan Robert zaserwował nam kilka ciekawostek ułatwiających pracę w kuchni.
Po czym mogliśmy przystąpić do pracy tworzenia smakołyków z użyciem produktów Alpro.
Zostaliśmy podzieleni na 4 grupy z których każda miała za zadanie przygotowanie dań
od który człowiek robi się głodny.
Mój zespól składał się z Asi i Marzenki (co widać na zdjęciu poniżej ), a naszym zadaniem było przygotowanie:
Cielęciny duszonej w migdałowo-orzechowym sosie z napojów Alpro
Łososia marynowanego w napoju kokosowym Alpro
Napoju z suszonych owoców, z zieloną herbatą i napojem kokosowym Alpro
Powiem Wam szczerze, że w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że uda nam się stworzyć takie rarytasy.
Tuż obok nas powstawały:
Wegetariański żur na zakwasie owsianym
Tortellini z krewetkami i ricottą z sosem z napoju migdałowego Alpro
Czekoladowy sernik z tofu
Panna Cotta migdałowo-ryżowa z żelem owocowym i ptasie mleczko kokosowe
Zapachy unosiły się po całym pomieszczeniu pieszcząc zmysły które miały problem z powstrzymaniem chęci
aby czegoś szybko nie zjeść jak nikt nie patrzy.
Upragniona chwila nadeszła około godziny 14 gdy zasiedliśmy do stołu,by rozkoszować się smakiem
przygotowanych przez nas potraw.
Porcje choć skromne zaskoczyły mnie swoją sytością.
Po spróbowaniu tortellini z krewetkami i ricottą z sosem z napoju migdałowego
i wysłuchaniu jakie kto ma problemy, by zjeść krewetki mogę śmiało powiedzieć, że Ci którym brak odwagi,
by próbować nowych smaków nie wiedzą co tracą.
Następnie kosztowaliśmy żur który do moich ulubionych dań nie należy niestety, a następnie łososia i cielęcinę.
Rybkę zjadłam do końca, bo je uwielbiam, a była rewelacyjna.
Cielęcinę tylko spróbowałam, ale z przepisu korzystałam w domu z czego najbardziej ucieszył się mąż, bo to jego ulubione smaki .
Na sam koniec przyszedł moment na słodki deser sernik czy panna cotta to było pytanie.
Zdecydowałam się na sernik pyszny, chrupiący czekoladowy w którym się zakochałam, a którego zmodyfikowaną
wersję przez mojego synka mam na blogu (klik).
Po deserze przyszedł niestety czas rozstania.
Każdy pojechał w swoją stronę.
Warsztaty były dla mnie fantastycznym przeżyciem za które dziękuję.
Poniżej możecie zobaczyć całą foto galerię z warsztatów
Dodaj komentarz